Jak miło jest leżeć w ciepłej pościeli, słuchając tylko gwizdu wiatru, podczas śnieżycy, na dworze.
Czytałam książkę, bo było nudno, a był już wieczór i nie miałam co robić. Gdy skończyłam ją czytać była już godzina pierwsza po północy, gdy nagle usłyszałam delikatne stukanie w moje drzwi.
- Proszę - powiedziałam, a gdy drzwi się uchyliły zobaczyłam Ida.
- Co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona.
- Nie mogę spać i przyszedłem do ciebie. Chodź coś ci pokażę.
- Nigdzie nie idę. Zostanę tu i będę zasypiać - odparłam niechętnie.
- Proszę.
- No dobrze.
Wstałam z łóżka i założyłam kapcie. Zeszliśmy cicho na dół. Ido szedł w kierunku drzwi wyjściowych.
,,On chyba nie chce wyjść w taką śnieżycę?!" - pomyślałam.
Lecz Ido skręcił w prawo. Zdziwiłam się. Nie wiedziałam że można tędy przejść. Ido zatrzymał się przed ciężką, ogromną i ciemną teraz zasłoną i odsunął ją. Ukazały się drzwi. Wyjął klucz, wsadził do dziurki i przekręcił. Drzwi się otworzyły. Moim oczom ukazał się bardzo dziwny ogród, pełen kwiatów i innych dziwot. Coś było jednak nie tak. Przecież tutaj, u nas padał śnieg a tu, w ogrodzie świecił spokojny księżyc wśród rechotań żab. Coś przeleciało z furkotem nad moją głową.
- Chodź - usłyszałam i zobaczyłam, że Ido oddala się. Pobiegłam za nim, bo za nic nie chciałam się tu zgubić.
- Ido! Co to jest? Gdzieś ty mnie przywlókł? - zapytałam go.
- Nie widzisz? Do ogrodu.
- Ale tu jest inaczej...
- Dowiesz się sama.
Przeszliśmy długą kamienną ścieżką. Wokół słychać było rechotanie żab i echo jakby dzwonków. Zaczęło mnie to przerażać. Gdzie ja jestem? Co ja tu robię? Po co Ido mnie tu przyprowadził? Pytań było tyle, że nie sposób było na nie odpowiedzieć. Usłyszałam warknięcie. Odwróciłam się. Jakieś piętnaście metrów za nami szedł olbrzymi tygrys. Zaczął biec do nas. Zasłoniłam się rękoma, akurat gdy tygrys na mnie skoczył. Stało się coś dziwnego. Tygrys jakby się odbił ode mnie i padł na trawę, nieżywy. Spojrzałam na to przerażona.
- Furia? Co ty zrobiłaś?
Spojrzałam na swoje ręce. Wyglądały normalnie, jak zawsze. Ale były przeraźliwie lodowate.
- Ido. Chodźmy stąd! - zawołałam patrząc się na niego z przerażeniem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz