piątek, 14 listopada 2014

Rozdzial 5

Hyh... nudzi mi sie jak cholera... co by tu zrobic? Ymmm moze pojde do Ido... a moze lepiej nie, teraz sobie przypomnialam co sie ostatnio stalo.
- Furia... - ktos lekko zapukal do drzwi. Po glosie poznalam ze to Ido.
- Idz z tąd. - wydusilam ledwo
- Furia pozwól mi wejść.
Podeszlam do drzwi i wyciągnęlam rękę w strone klamki. Zawahalam sie. Ale po chwili otworzylam te drzwi i stanelam przed nim. Naplynely mi lzy do oczu. I teraz nic nie widzialam. Ido podszedl... i mnie przytulil.
- Furia nie płacz. Prosze. Przepraszam cie.
- Za co? - popatrzylam sie na niego
- Za... za wszystko - powiedzial i schylil glowe ze smutkiem.a
- Ido...
Chlopak mnie puscil i wyszedl przygaarbiojy a ja stalam i parzylam. No tak, przeciez niedawno on mnie pocalowal... az ciarki mnie przelazly...



wybaczcie ze rozdzial taki krotki ale nie mam weny ;/

piątek, 17 października 2014

rozdział IV

Byłam w połowie drogi do szkoły. Akurat miałam pokonać zakręt. I wtedy potknęłam się o kamień.
- Ech... boli... okropnie! - wydusiłam. Popatrzyłam na moją nogę. Kolano było rozdrapane no i nie mogłam ruszyć tą nogą. Cholera!
- Furia!!!! - ktoś zawołał. Obejrzałam się w stronę dźwięku. Stał tam Ido.
- Ido... skąd wiedziałeś gdzie jestem?
- Wyczułem cię po twoim zapachu...
- Co?! - wydusiłam. - Jak... Po jakim zapachu...?
- Ładnie pachniesz... - urwał w pół zdania. - Dobra, chodź podniosę cię, w tym stanie nie pójdziesz do szkoły.
- Ale Ido... nie mogę zawalić szkoły. Nie teraz.
- Twoje zdrowie jest ważniejsze niż jakaś durna szkoła. - podniósł mnie.
- Ble ble ble, co ty wiesz?
- Dużo.
Popatrzyłam się tylko na niego, a on chyba też chciał się spojrzeć, ale chyba się troszkę zawstydził, bo się zarumienił. Niósł mnie tak do sierocińca.
- Ido!!! Coś ty zrobił Furii?!  - pani Machnemalc wybiegła ze schodów. - Co się stało?
- Ja nic jej nie zrobiłem. Głupiutka potknęła się o kamień i skręciła chyba kostkę. Przyniosłem ją tu spowrotem, bo w szkole nie dałaby dziś rady.
- No dobrze... Połóż ją u niej w pokoju.
Ido zaniósł mnie do mojego pokoju. Myślałam, że wyjdzie od razu, jak zazwyczaj, ale został.
- Furia, pamiętaj, że możesz na mnie liczyć.
- Yhy - wydusiłam z zakłopotaniem.
Chłopak pochylił się nade mną, i jakby chwilę pomedytował po czym - pocałował mnie lekko w czoło. Kiedy odchylił głowę, zobaczył jak bardzo byłam czerwona.
- Nie dam cię nikomu skrzywdzić. Przysięgam. - siadł tuż koło mnie i... mnie przytulił. Wystraszyłam się, ale siedziałam bez ruchu, miło było nawet czuć dotyk jego ramion. Bardzo miło.
- Już pójdę... Nie męcz się, wybacz że tak długo u ciebie byłem.
- Nie szkodzi. Dzięki - uśmiechnęłam się delikatnie.
Godzinę potem leżałam i myślałam. Ech.. o co mu chodzi... Te przytulanie... pocałunek... Właśnie! Pocałunek! Co..  o co mu chodziło? Jak mam się domyśleć?!

czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział III

- Uhm... Miałem ci coś powiedzieć Furia... Ale to już nieważne - Ido popatrzył na mnie jakimś nie swoim wzrokiem. Jego oczy wydawały się jakieś... tajemnicze, nie jak zawsze. Nie rozumiałam tego.
Nagle coś wyczułam... Coś co jest złą energią. Popatrzyłam znów na Ido. Miał pochyloną głowę i nie mogłam zobaczyć jego twarzy. Nagle... Podniósł głowę, a ja zobaczyłam... jego twarz... była dziwna, straszna. Jego oczy... zmieniały się.
- ...Furia... odejdź... odejdź teraz... mogę ci zrobić krzywdę - Ido miał zmieniony głos, wystraszyłam się.
- Ido! Co się dzieje?!
- Odejdź, proszę, odejdź, nie chcę ci nic zrobić...
Z przerażeniem patrzyłam jak mój przyjaciel zmienia się... w demona... Nagle zza krzaków tego ogromnego ogrodu wylazł wielki potwór. Był ohydny... Ido popchnął mnie, w chwili gdy potwór prawie na mnie skoczył. Ido uratował mi życie. Teraz stał, drobny w porównaniu do tego olbrzymiego cielska, które stało, wielkie, obślizgłe i okropne. Ido wyciągnął rękę przed siebie, w kierunku demona i wymierzył cios. Ręka potwora rozpadła się, przy czym ten zaryczał.
- Khe... Jeszcze z tobą nie skończyłem potworku - Ido zaśmiał się szyderczo. Demon zaryczał jeszcze głośniej a jego ślepia zajarzyły się.
- GIŃ PASKUDO!!!! - Ido skoczył na bestię i rozdrapał jej oczy. Cielsko rozpadło się, Ido zeskoczył na ziemię i wrócił do normalności.
- Ido... Co to było? Co się z tobą stało?
- Furia... Nikomu nie mów co widziałaś, proszę...
- Ido...
- Chodźmy już.
Wróciliśmy spowrotem do sierocińca. Panował mrok i chłód. Było pełno śniegu.
Szybko wróciliśmy do swoich pokojów. Położyłam się do łóżka. Zaczęłam myśleć nad tym co się dzisiaj stało. Co się stało... z Ido... Czym on jest? Kim?! Z kim ja się przyjaźnię?
W końcu... Usnęłam.

środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział II

Jak miło jest leżeć w ciepłej pościeli, słuchając tylko gwizdu wiatru, podczas śnieżycy, na dworze.
Czytałam książkę, bo było nudno, a był już wieczór i nie miałam co robić. Gdy skończyłam ją czytać była już godzina pierwsza po północy, gdy nagle usłyszałam delikatne stukanie w moje drzwi.
- Proszę - powiedziałam, a gdy drzwi się uchyliły zobaczyłam Ida.
- Co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona.
- Nie mogę spać i przyszedłem do ciebie. Chodź coś ci pokażę.
- Nigdzie nie idę. Zostanę tu i będę zasypiać - odparłam niechętnie.
- Proszę.
- No dobrze.
Wstałam z łóżka i założyłam kapcie. Zeszliśmy cicho na dół. Ido szedł w kierunku drzwi wyjściowych.  
,,On chyba nie chce wyjść w taką śnieżycę?!" - pomyślałam.
Lecz Ido skręcił w prawo. Zdziwiłam się. Nie wiedziałam że można tędy przejść. Ido zatrzymał się przed ciężką, ogromną i ciemną teraz zasłoną i odsunął ją. Ukazały się drzwi. Wyjął klucz, wsadził do dziurki i przekręcił. Drzwi się otworzyły. Moim oczom ukazał się bardzo dziwny ogród, pełen kwiatów i innych dziwot. Coś było jednak nie tak. Przecież tutaj, u nas padał śnieg a tu, w ogrodzie świecił spokojny księżyc wśród rechotań żab. Coś przeleciało z furkotem nad moją głową.
- Chodź - usłyszałam i zobaczyłam, że Ido oddala się. Pobiegłam za nim, bo za nic nie chciałam się tu zgubić.
- Ido! Co to jest? Gdzieś ty mnie przywlókł? - zapytałam go.
- Nie widzisz? Do ogrodu.
- Ale tu jest inaczej...
- Dowiesz się sama.
Przeszliśmy długą kamienną ścieżką. Wokół słychać było rechotanie żab i echo jakby dzwonków. Zaczęło mnie to przerażać. Gdzie ja jestem? Co ja tu robię? Po co Ido mnie tu przyprowadził? Pytań było tyle, że nie sposób było na nie odpowiedzieć. Usłyszałam warknięcie. Odwróciłam się. Jakieś piętnaście metrów za nami szedł olbrzymi tygrys. Zaczął biec do nas. Zasłoniłam się rękoma, akurat gdy tygrys na mnie skoczył. Stało się coś dziwnego. Tygrys jakby się odbił ode mnie i padł na trawę, nieżywy. Spojrzałam na to przerażona.
- Furia? Co ty zrobiłaś?
Spojrzałam na swoje ręce. Wyglądały normalnie, jak zawsze. Ale były przeraźliwie lodowate.
- Ido. Chodźmy stąd! - zawołałam patrząc się na niego z przerażeniem

Rozdział I

Nie przypuszczałam, że moje życie tak bardzo się zmieni. Że... będę sierotą. Moja mam zmarła dość niedawno, ale od razu wzięli mnie do domu dziecka. Czułam się tam obco. Tak obco, jak ktoś, kto przybył z innego świata. Kiedy mieszkałam z mamą miałam zupełnie inne imię niż teraz. W domu dziecka nazwali mnie Furią. Nie znoszę tego imienia, ale cóż może powiedzieć trzynastolatka, która nie ma rodziny. Na szczęście, szybko znalazłam tu przyjaciół. Jednym z nich jest Ido. Znamy się już trzy miesiące. On jest w moim wieku. No i... jest dość przystojny. Jednak co dziwne, zupełnie jak ja ma ten sam kolor oczu, co ja. Ten sam odcień, ta głębia.
Dobra dość tego gadania.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
- Furia!!! Gdzie jest moja koszula?! - Nelly darła się jak opętana. - Co zrobiłaś z moją koszulą?
- Nie brałam żadnej twojej koszuli! - popatrzyłam na nią przenikliwie, aż Nelly przeszły ciarki.
- To gdzie ona niby jest?! - Nelly znowu zaczęła się drzeć.
- Daj mi spokój!!! - wybuchnęłam i machnęłam ręką. W tym samym momencie otwarte drzwi do mojego pokoju zamknęły się z hukiem. Popatrzyłam na to zdziwiona.
- Ja już pójdę - Nelly skierowała się do drzwi i wyszła.
Pomyślałam jeszcze raz nad tym co się stało z tymi drzwiami. Nie było żadnego przeciągu, to tak jakby moja ręka je zatrzasnęła... Ale z tak daleka? Moje łóżko jest z dziesięć metrów od drzwi! Więc... Jak to się stało?

 Godzinę potem wyszłam na dwór. Było dość zimno, ale się tym nie przejęłam. Lubię ten chłód.
- Cześć! - na powitanie odwróciłam się. Za mną stał Ido.
- Hej, Ido - uśmiechnęłam się. - Fajnie cię widzieć.
- No właśnie przyszedłem, zeby ciebie zobaczyć.
No tak. Ido jest bardzo fajny, cieszę się, że go poznałam. Przy nim mogę się wyluzować, trochę pośmiać...
Zaczęliśmy spacerować, a przy okazji gadać.
- Co się stało? Czemu jesteś taka smutna? - Ido przystanął.
- Nie, nie, nic... - Spuściłam głowę i poczułam jak w moje oczy napływają łzy.
- Furia! Jeżeli coś jest nie tak, możesz mi powiedzieć...
- Nic się nie stało naprawdę - powiedziałam, ale w tej samej chwili wybuchnęłam płaczem.
Ido ukląkł i złapał mnie za rękę.
- Nie płacz. - powiedział, a ja usiadłam koło niego na trawie. - Nie płacz, proszę. Nie chcę żebyś była smutna. - wziął mnie za rękę i przytulił. Powoli zaczęłam się uspokajać. Miło było mieć głowę opartą o jego ramię.
- Dziękuję ci. Dziękuję, że mnie wspierasz - uśmiechnęłam się smutno.
- Furia, nie chcę żebyś płakała, chcę żebyś była szczęśliwa. Zawsze.
Odprowadził mnie do pokoju. On wszystko rozumiał. Doskonale wiedział, kiedy zaczynałam się gniewać, kiedy było mi smutno. Zawsze wiedział jak zareagować. Bez niego w tym domu dziecka byłabym smutna na zawsze.